Dolny Śląsk i Czechy w majówkowy długi wekeend zaliczony. Miałobyć nieco lżej, a było nieco hardcorowo, ale się udało. Najważniejsze, że pogoda i humor dopisały.
Pierwszego dnia kolorowe jeziorka i Miedzianka. Trasa ok. 50 km ale potężne wyzwanie, trasa terenowa i niby to Dolny Śląsk to jednak góry. Och!!!
Śnieżkę zaliczyliśmy z buta (18 km)
Po czeskiej stronie zaliczyliśmy Skalne Mesto w Adrspach (w mocno okrojonym składzie ok.94 km), było warto piękne miejsce. A w Pradze na wycieczce był już komplet. Komplet nie tylko nas ale i turystów. Tak zatłoczonego miasta jeszcze nie widziałem. Niewiele się dało zwiedzić, wszędzie tłumy, ale gdy Krzysiek przejął inicjatywę liznęliśmy co trzeba w tak krótkim czasie i czeskie piwo też było.
Na zakończenie wycieczka wokół Kowar, znowu góry i salto Juliana, a prócz tego niesamowity tunel kolejowy, kopalnia uranu i muzeum sentymentów (tam można byłoby godzinami) ale czas gonił. I zleciało jak z bicza strzelił. Będzie co wspominać.
Do wspomnień zapraszam do galeri zdjęć
i krótkiego filmiku tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz