Pojechał STR za chlebem. Nie za wielkie morze do Ameryki,
tylko bliżej wzdłuż Bugu na Podlasie nasze. Woda wprawdzie mniejsza, za to
wiatr w drodze powrotnej ogromny. Chciał ten wiatr jak ta wialnia oddzielić
plewy od młóconego ziarna. Nie dał rady i wiał nadaremno bo nie wiedział, że w
STR same zdrowe ziarna. Nie miał czego oddzielać, jednak wiał tak zawzięcie, że
jeden pociąg z Małkini nam odjechał.
Oby każdemu chleba naszego powszedniego nigdy nie zabrakło,
tak jak wspólnych niedzielnych wycieczek – Marek
Oj wiało, wiało ale 96 km się nastukało, i jak tu jechać ? główną, boczną -a na bocznej piach, samochodów jak mrówków, korek. Ogólnie rowerowo inaczej niż zwykle. Samo Święto chleba d… nie urywało, masa ludzi, po drodze niespodzianka i muzeum prymasa Wyszyńkiego w jego miejscu urodzenia, a z takim przewodnikiem warto tam było zajrzeć. Dzień wypełniony na maxa 15 godzin wycieczki.
I zapraszam do galerii zdjęć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz