Szczepanek, a naszą sekcję reprezentowało 12 osób.
Start był w Legionowie dokąd dojechaliśmy pociągiem. Trasa terenowa, w 80% przez las, a rowery były różne, nawet jeden z Wermachtu, ale jakoś przebrnęliśmy. Mnie się podobało. I choć trochę się pogubiliśmy, jak to w lesie, to i się odnależliśmy.
Przed Jabłonną niestety był przykry wypadek, koleżanki z Warszawy miały kraksę i jedną z urazem łokcia zabrało pogotowie. Życzymy jak najszybszego powrotu do zdrowia. Trzymaj się.
W okrojonym już składzie dotarliśmy do pałacu w Jabłonnej. Część poszła na koncert, a część na piknik przed pałacem.
W powrotną drogę jeszcze trochę jechaliśmy z Vagabundusem i się pożegnaliśmy. My ruszyliśmy w kierunku Żerania, potem wzdłuż Wisły pod stadion narodowy, Stamtąd pociągiem do domu. Na rowerach przekręciliśmy 51 km.
... a końcu wycieczki była impreza klubowa na plaży po praskiej stronie Wisły, tylko te ich cen, ehh
OdpowiedzUsuńA może rowerzyści z prowincji nie wiedzą co to stolica
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńWycieczka fajna jak dla mnie bomba tereny zajefajne gdyby nie te komary...
Zapomniałeś dodać przygodę z torebką:) Tylny napęd do wymiany...
Koleżance z Vagabundusa szybkiego powrotu do zdrowie życzę.
A tak z ciekawości co tak mało ludzie piszą w komentarzach jakby nie zdjęcia to same duchy jeżdżą...
Grażyna zachowałaś butelkę z plaży na pamiątkę:):)
Pozdrawiam
Michał
o torebce będzie oddzielny post, butelka po coli już w recyklingu, widocznie wiedzieli, że jedziemy do Finlandii, zrobili skandynawski przedsmak coli
UsuńPs. Mi wyszło 65km...
OdpowiedzUsuńja ostatnio dokładnie kalibrowałem swój licznik z rozmiarem koła więc 51 KM ( w tym również odłączenie się od wycieczki w lesie ) to wg mnie prawdziwy dystans oczywiście pomiar ze stacji z Milanówka
UsuńA widzisz ja zrobiłem sobie przejazd po Jabłonnnej jak byliście na koncercie.
Usuń