Plon niesiemy plon w gospodarza dom, żeby dobrze plonowało po sto korcy z kopy dało, plon niesiemy plon w gospodarza dom...
Niedziela na ludowo, w Wiskitkach, i od razu na początek podziękowania dla Ani za zaproszenie i przemiłe przyjęcie. Na dożynkach zawsze jest przyjemnie, już nie raz bywaliśmy, ale tu w Wiskitkach było wyjątkowo i cała społeczność tego miasta przyjmowała nas bardzo życzliwie, dziękujemy.
Ale, żeby tu dotrzeć musieliśmy pokonać nie lada przeszkody. Do Wistkitek w miarę blisko to trzeba było choć trasę trochę urozmaicić. No chyba nie przesadziłem, przebrnęli wszyscy.
I wracając do samych dożynek, tu już dbała o nas Ania i w miarę upływu czasu, a mieliśmy go niewiele poczuliśmy się jak u siebie, my ze swoją tradycyjną kawką, a tu zagrycha niczego sobie, nektary bogów i takie tam inne, wokół dożynkowe wieńce, stroje ludowe i muzyka też ludowa a i przy takiej STR się dobrze bawi - zwłaszcza przy takiej.
I zapraszam do galeri zdjeć. I jeszcze podziękowania dla profesora milanowskiego LO Jerzego Gmurskiego - autora książki -Wiskitki w dziejach polskich do 1989 roku, którą z dedykacją otrzymałem (przeczytam, to jest do waszej dyspozycji). A traktor nie chciał jechać, mój Ursus, może dlatego, że Halinka nie pchała tylko pozowała do zdjęcia, a reszta tak się pociła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz