`Jechał STR z daleka, Wagoniki po drodze doczepiał,A konduktor łaskawy, zabrał skład do Małej Wsi. Jechał po asfalcie, po szutrze, po piasku na wprost. Przez górki, przez sady, przez pola, przez las, by zdążyć, by zdążyć do celu na czas.
I zdążyliśmy, tym razem na przejażdżkę drezynami
rowerowymi po torach byłej kolejki wąskotorowej, która do lat 90-tych ubiegłego
wieku obsługiwała ruch osobowy i towarowy na trasie Warszawa - Nowe Miasto nad
Pilicą. Ale nomen omen po kolei. Zgodnie z rozkładem o 08:00 ze
stacji Milanówek-MCK 13 wagoników odprawił zawiadowca Adam. Skład poprowadził
konduktor Marek i na przystankach Książenice-Rondo z fortepianem, Siestrzeń i
Suchodół dołączył jeszcze 7 wagoników w tym jeden extra z Filipem Dorotki w
przyczepce. Jechało się całkiem przyjemnie trochę z górki, sporo
pod górkę i co za „niespodzianka” oczywiście pod wiatr. Nikt się nie wykoleił,
konduktor żadnego wagonika nie zgubił, chociaż ze dwa razy expressowe wagoniki,
nie czekając na konduktora, pojechały sobie z górki na rozjeździe w siną dal.
A po przybyciu na miejsce przesiadka z dwóch kółek na
cztery. Każda myszka swój ogonek chwali i według mnie było super. Ci, którzy
zdecydowali się na przejażdżkę raczej tego nie żałowali. Jechaliśmy trzema
połączonymi drezynami. Kto chciał to popedałował, a trochę wysiłku to wymagało.
Drezyna wprawdzie siodełka rowerowe dla dwóch osób ma, uchwyt – niby kierownicę
również, hamulec przy kierownicy, pedały, zębatki i łańcuch jak w rowerze
takoż, ale przerzutek żadnych, a sama też trochę waży. Ale co to dla nas.
Kręciliśmy. Stukało, huczało, szumiało, pędziliśmy z wiatrem we włosach tak, że
Filipowi nawet czapkę zwiało. Jednym słowem frajda dla dorosłych dzieci.
Po szaleństwach torowych na polance w rezerwacie
Modrzewina wzmocniliśmy się kawą z ciastkami i ruszyliśmy z powrotem. W
prognozie straszyli deszczem i dopadł nas niestety, ale na szczęście nie popsuł
drezynowej niedzieli. Większość przekręciła około 90 km, a drezynami zrobiliśmy
ich około 7-miu.
W galerii, przeżyjmy to jeszcze raz, do zobaczenia
sporo zdjęć i filmików w tym ze sprytnym patentem do obracania drezyny na końcu
trasy, no bo przecież jakoś trzeba wrócić, a drezyna jak rower do tyłu nie
pojedzie. Zapraszam.
Konduktor Marek