Przedłużony weekend 20-23 sierpnia w Karmanowicach, Agroturystyka "W dolinie stawów".
Na bazę dojeżdżaliśmy różnie, trochę pociągiem, nawet autobusem, trochę rowerami, samochodami ale Zosia przebiła wszystkich i przybyła do bazy na kołach ok. 180 km. Szacun.
Tu królował Krzysiek M. To on nas tu ściągnął i wymyślił trasy, robił też za przewodnika omawiając poszczególne miejsca na trasie. Głównym celem pierwszego dnia był Kazimierz Dolny i Janowiec. Kazimierz zwiedziliśmy. Na początek "Kirkut" Żydowski cmentarz ze ścianą płaczu (ciekawostka o tej ścianie ..tutaj przeczytaj koniecznie). Następnie mały rynek, duży, kamienica Przybyłów i parę słów Krzysztofa, kościół farny ufundowany przez Kazimierza Wielkiego w 1325 roku, lody, podzamcze i wzdłuż Wisły na prom do Janowca. Niestety popsuł się prom i z Janowca nici. Ale co tam Janowiec, Krzysiek miał coś w zanadrzu, wyciągnął nas na górę za Kazimierzem gdzie mogliśmy podziwiać wspaniałą panoramę Puław. W życiu takiej nie widziałem. Cóż to, że podjazd ostry, dla takich widoków warto było się wspinać! Z tego dnia warto też wspomnieć podjazd wąwozem na Parchatce, męczący ale ekscytujący. Wieczorem ognisko, kubańskie klimaty i lista przebojów STR.
Nazajutrz Nałęczów i Wojciechów. Nałęczów wiadomo uzdrowisko, wille, park zdrojowy, chata Żeromskiego, woda miłości i aleja gwiazd kolarstwa polskiego.
W Wojciechowie w XVI wiecznej Wieży Ariańskiej muzeum kowalstwa - ze wspaniałymi kuciami, jeszcze wspanialej wyeksponowanymi.
Wspomnę również o cmentarzu wojennym w Drzewcach gdzie obok żołnierzy nieznanych, w głównym miejscu na środku spoczywa Witold Wiszniewski, osiemnastoletni żołnierz AK, który zginął podczas próby ucieczki z transportu na Majdanek w 1942 roku. Poznaliśmy jego historię i jego rodziny bo okazało się, że to wujek Ludwika.
Trasy były różne, asfaltowe, szutrowe, kamieniste, wąwozami. A że Olek miał kolarkę musiał nastąpić buch. I z braku zapasu, i nieudanych prób naprawy jeden z wąwozów przebiegł z rowerem, ale nie narzekał, nawet koła (kroku) dotrzymał. Były jeszcze inne atrakcje, nie sposób wszystkie opisać, ale panorama przykryła wszystkie. Podziękowania dla Krzyśka za organizację. Panoramę zapamiętają wszyscy, nawet ci co nie widzieli, Obszerne foto w Galerii 2. Zapraszam. Przykro, że bez panoramy Puław, ale podczas podziwiania tak wszystkich zatkało, że nie zdążyli wyjąć aparatów. Gościnnie z STR udział wzięli; Agnieszka i Andrzej z Vagabundusa.
A jak już znudziła moja relacja, choć o wszystkim nie napisałem zapraszam do lektury Ewy Szelzburg- Zarembiny np; O Kurce Zlotopiórce i Kogutku Szałaputku; Za siedmioma łąkami, za siedmioma polami, był dziad i baba. Dziad miał kogutka Szałaputka a baba kurkę Złotopiórkę,.... a my udany długi weekend.